Wytrwałość w biznesie (Gość: Marek Jankowski)


Szymon Negacz

Konsultant, Trener Sprzedaży i właściciel SellWise


25 sierpnia 2019

ODCINEK 36

Ten odcinek jest dla Ciebie, jeżeli zastanawiasz się...

  • Skąd bierze się mit wysokiej ceny?
  • Dlaczego lęk wpływa na poczucie, że mamy za drogo?
  • W jaki sposób sobie poradzić z problemem za wysokiej ceny?

Transkrypcja podcastu

Szymon: Cześć, witajcie. Witam Was bardzo serdecznie w trzydziestym szóstym odcinku podcastu Nowoczesna Sprzedaż i Marketing. Czekałem na dzisiejszy temat. Wytrwałość w biznesie to dla mnie taki odcinek trochę osobisty, dlatego że temat wytrwałości spędzał mi sen z powiek przez wiele ostatnich lat. To jest niestety tak, że jestem osobą, która nie została naturalnie obdarzona kompetencją bycia wytrwałym, więc przez ostatnie lata próbowałem ją w sobie wykształcić. I trochę jest tak, że to, że dzisiaj z Wami rozmawiam, to, że pracuję w taki sposób, w jaki pracuję i to, że prowadzę własną firmę, jest w pewnym sensie wynikiem mojej walki o wytrwałość. I ja przez bardzo długi czas myślałem o tym, jak to zrobić, żeby dać Wam wartość na temat wytrwałości, żeby o niej powiedzieć. Motywuje mnie do tego to, że często zdarza mi się widzieć dwie firmy z podobną szansą i pomysłem, które realnie dzieli jedynie wytrwałość. I to ona decyduje o tym, że jedna z tych firm osiąga sukces, a druga ciągle szuka kolejnych pomysłów na siebie. Wije się i jakby próbuje osiągać coraz więcej albo szukać. I jakby próbuje i próbuje. Podobnie jest w ogóle z handlowcami. Czyli dwie podobne osoby, które są równie utalentowane, mają takie same umiejętności, może dzielić właśnie wytrwałość i to ona decyduje o ostatecznym wyniku, tak krótko mówiąc. No i wytrwałość jest generalnie dość trudno uchwycić i jak zacząłem się nad nią zastanawiać, wyszło mi, że ciężko mi osobiście dać jednoznaczną receptę na to, jak być wytrwałym. Nie wiem, czy to jest w ogóle możliwe. Natomiast postanowiłem z tego powodu właśnie zaprosić gościa, który moim zdaniem jest bardzo dobrym przykładem wytrwałości. Przez ponad dziesięć lat z małymi przerwami publikuje jeden z pierwszych i największych podcastów biznesowych w Polsce, który ma już prawie trzysta odcinków. Uwaga, gwiazdka jest taka, że statystyczny podcaster wypuszcza siedem odcinków. Na tyle mu wytrwałości wystarczy. Zatem to też pokazuje Wam jakby skalę różnicy. Jest to naturalnie Marek Jankowski, autor podcastu Mała Wielka Firma. Jakiś czas temu miałem okazję się z nim poznać, nagrywając odcinek, który Marek opublikował w swoim programie, w swojej audycji. I korzystając z tej okazji, zaprosiłem go również do siebie i do rozmowy właśnie na temat wytrwałości.

Tak zupełnie przy okazji na samym początku tylko przypomnę Wam, że 10 i 11 października w Łodzi odbywa się nasze szkolenie Nowoczesny Prospecting, które pomaga, uczy tak naprawdę, jak skutecznie zdobywać klientów na rynku B2B. I to szkolenie do końca sierpnia jest w promocyjnej cenie. Polecam wejść na adres prospecting.sellwise.pl i tam przeczytać więcej szczegółów. Uwaga, jeżeli słuchacie tego podcastu już we wrześniu albo nawet później, to znajdziecie aktualną ofertę. A jeżeli już słuchacie podcastu po szkoleniu, to znajdziecie tam też nowy termin samego szkolenia. Zatem zachęcam do skorzystania, bo rzeczywiście tak niskiej ceny już po prostu nie będzie. Natomiast wracając do tematu wytrwałości, który omówiłem z Markiem, Marek dał bardzo dużo materiału w tej rozmowie do przemyślenia dla tych, którzy chcieliby być wytrwali. Natomiast dał też dwa gratisy, dwie takie osobiste historie. I jedna z nich mówi o tym, w dość dobrych detalach, jak doszło do powstania podcastu Mała Wielka Firma. To naprawdę interesująca historia. Zatem jeżeli chcielibyście być bardziej wytrwali, zachęcam Was do wytrwałego wysłuchania tego odcinka.

Szymon: Cześć Marku.

Marek: Cześć Szymonie.

Szymon: Kiedyś przeczytałem, że osoby wytrwałe wcale nie myślą o sobie, że są wytrwałe. Dlatego na początku zapytam Ciebie wprost, czy sądzisz, że jesteś wytrwały?

Marek: Wcale nie myślę o sobie, że jestem wytrwały.

Szymon: Okej.

Marek: Wiesz co, no jestem chyba trochę. Przy czym ja to postrzegam trochę inaczej. To znaczy ja to postrzegam bardziej jako wytrwałość, mniej jako wytrwałość, bardziej jako konsekwencję. I tutaj wydaje się to podobne, no bo w jednym i drugim przypadku robisz coś przez pewien czas i no nie przestajesz, ale z mojego punktu widzenia wytrwałość to jest bardziej takie dążenie do z góry określonego celu i ten cel jakby Cię kręci. A ja to bardziej postrzegam jako konsekwencję, czyli robienie czegoś do czego albo się zobowiązałem na początku i nie chcę tego przerywać, bo chcę się wywiązać z tego zobowiązania, albo jako konsekwencję w robieniu czegoś, co po prostu sprawia mi frajdę, daje mi przyjemność, satysfakcję, pomaga innym ludziom i tak dalej. Więc no tak ja na to patrzę, dlatego tak to trochę rozgraniczam, ale w jednym i drugim przypadku to jest faktycznie, no trwanie w robieniu czegoś, co jak wiadomo, w życiu świat się zmienia, my się zmieniamy, otoczenie się zmienia, potrzeby się zmieniają, warunki techniczne się zmieniają, a my mimo wszystko kontynuujemy.

Szymon: No tak. To wiesz co, bo jak dla mnie jesteś wytrwały. Tak wiesz, z perspektywy obserwowania podcastu, tylu odcinków, to rzeczywiście to, o czym mówisz, czyli konsekwencja a wytrwałość, być może to po prostu ma taką cienką granicę w takim razie.

Marek: Możliwe. To znaczy ja absolutnie jakoś nie wzbraniam się przed tą wytrwałością. To jest bardzo porządna cecha i chciałbym ją mieć, tylko nie wiem po prostu, czy zasługuję na to, żeby aż tak o niej mówić, ale jeżeli tak, no to super.

Szymon: Ale to rozumiem, że jak ja Ci powiem, że dla mnie jesteś wytrwały, to to będzie, że zasługujesz, czy to za mało?

Marek: Wiesz co, dla mnie to będzie na pewno komplement.

Szymon: Okej.

Marek: Natomiast, no nie, no myślę, że tak wiesz, trochę tutaj się śmieję. Ale faktycznie, no jest tak, że nie mam takiego słomianego zapału, prawda. Jeżeli się za coś zabieram, to faktycznie już staram się doprowadzić to do końca.

Szymon: No dobra, to do tego wątku wrócimy, bo ja pewnie będę chciał się więcej dowiedzieć o tym, jak w takim razie dbasz o swoją konsekwencję, ale to może za chwilę. Wiesz co, ja bym chciał na samym początku porozmawiać o tym, że z mojej perspektywy stykasz się z przedsiębiorcami z trzech stron. Bo sam jesteś przedsiębiorcą, często w podcaście też rozmawiasz z przedsiębiorcami, no i naturalnie główną grupą Twoich słuchaczy są przedsiębiorcy lub osoby, które chcą nimi zostać. No i teraz, na sam początek, zadam Ci pytanie otwarte, czy zdarza Ci się spotykać osoby, które mają w ogóle świetny pomysł, długo planują, słuchają podcastu, jakby ten pomysł zrealizować, opowiadają o nim w swoim otoczeniu, ale później wiesz, mają wytrwałość tylko na wykonanie kilku pierwszych kroków, po czym się poddają, czy zdarza Ci się spotykać takie osoby?

Marek: Zdarza mi się spotykać takie osoby. I to też nie jest takie złe. Dlatego że jeżeli wyobrażamy sobie, że będziemy coś robić, no to mamy w głowie pewną sytuację. I kiedy zaczynamy to robić, to wtedy zderzamy się z rzeczywistością. I okazuje się czasem, że to jest kompletnie coś innego niż nam się wydawało, więc ja też nie zabraniam, wręcz przeciwnie, zachęcam ludzi, zwłaszcza jeżeli są młodzi, jeżeli są na początku swojej drogi zawodowej, żeby próbowali różnych rzeczy bez takiego obciążenia, że ojej, jak zacząłem, to już muszę być konsekwentny i doprowadzić to do końca. Bo im więcej rzeczy przetestujemy, im więcej eksperymentów na sobie przeprowadzimy, tym lepiej poznajemy siebie i tym lepiej jesteśmy w stanie wybrać to czy rzeczywiście chcemy pozostać, czego chcemy się trzymać i w czym chcemy być wytrwali.

Szymon: No ale wiesz, jak tak słucham, to też pytanie, czy tego typu rada nie sprawi, że część słuchaczy będzie miała taki problem, że do końca życia będzie tylko eksperymentować? A brak wytrwałości będzie sobie tłumaczyć tym, że po prostu to nie było dla mnie i muszę szukać dalej.

Marek: No to niestety trafiłeś w czuły punkt, myślę, wielu osób. Bo faktycznie są tacy, którzy w nieskończoność szukają. I to z jednej strony to się wiąże z takim poczuciem, że jak już chcę się na coś zdecydować, to to musi być takie super i takie w ogóle bez wad i doskonałe.

Szymon: Tak.

Marek: No, a nie ma takich rzeczy. No przy każdej wartościowej rzeczy trzeba się trochę naharować. Nawet jeżeli coś Cię kręci, lubisz to i tak dalej, to to nie jest tylko miód i orzeszki, ale są tam elementy, których nie lubisz. Więc to jest jedna, podstawowa sprawa. Druga sprawa związana z tym, że faktycznie niektórzy skaczą tak z kwiatka na kwiatek, jest związana z czymś, co się nazywa psychologią czasu. I psychologia czasu mówi o tym, że ludzie postrzegają czas w trzech różnych perspektywach. Znaczy są ludzie, którzy podejmują swoje decyzje i podejmują różne działania na podstawie przeszłości, na podstawie tego, co było. I to jest ich główne źródło, można powiedzieć, inspiracji. Druga grupa podejmuje na podstawie tego, co jest teraz. I tutaj mogą oczywiście szukać przyjemności albo postrzegać teraźniejszość jako coś złego i uciekać od tej teraźniejszości. No i trzecia grupa patrzy w przyszłość, czyli podejmuje decyzje i działania na podstawie przewidywanych konsekwencji. I teraz ja Ci powiem, że ja mam dość jasno określone, która perspektywa u mnie jest najsilniejsza. Ciekawy jestem, która jest u Ciebie? Jak myślisz o sobie?

Szymon: To znaczy ja jako… hm, może tak, bo to teraz odwróciłeś pytanie, nie byłem na nie gotowy. Wydaje mi się, żeby odpowiedzieć szczerze, wiesz, nie chcę tak rzucać od razu. Wydaje mi się, że ja siedzę głównie w przyszłości. I to w pewnym sensie to wiesz, to jest taką moją naturalną, może nie wadą, ale wiem, że muszę nad tym pracować, że jakby ja jestem myślami cały czas w przyszłości, często bardzo daleko, przez co łatwo umyka mi teraźniejszość. I muszę jakby bardzo świadomie zarządzać swoją pracą, swoimi zadaniami, tak żeby być efektywnym też w teraźniejszości.

Marek: Tak, i widzisz, i to jest właśnie… znaczy ja byłem przekonany, że tak opowiesz, dlatego że ja mam dokładnie tak samo. I myślę, że bardzo wielu przedsiębiorców też tak ma. To znaczy my jeżeli prowadzimy firmę już od wielu lat i rozwijamy ją, i tak dalej, to siedzimy głową w przyszłości. I jeżeli podejmujemy jakieś decyzje, to nie myślimy o tym, czy to teraz będzie jakiś wydatek, czy koszt, czy wyrzeczenie. Myślimy o tym, jakie to będzie miało następstwa.

Szymon: Kiedyś.

Marek: A osoby, które… tak. A osoby, które właśnie skaczą z kwiatka na kwiatek, to są przeważnie osoby zorientowane na teraźniejszość, czyli na to, żeby teraz było mi dobrze. Zaczynam coś robić, jeżeli to wymaga wysiłku, to ja wolę zrobić coś, co nie wymaga wysiłku albo co jest przyjemniejsze. Więc odpuszczam, szukam czegoś nowego, co będzie dla mnie na dziś lepszym wyborem. No i to oczywiście nie jest najlepsze podejście, jeżeli chodzi o budowanie firmy. Natomiast ciekawe jest to i też o tym super, że powiedziałeś, że tak naprawdę, mimo że budując firmę czy wchodząc w różne sytuacje biznesowe, powinniśmy patrzeć w przyszłość, to tak naprawdę potrzebne są wszystkie trzy perspektywy, dlatego że super powiedziałeś o tej teraźniejszości. Bo jeżeli patrzysz tylko w przyszłość, a nie patrzysz na to, co dzieje się dzisiaj, no to się zajedziesz po prostu.

Szymon: No tak.

Marek: I nie będziesz miał frajdy z tego, co robisz dzisiaj, a ona też jest potrzebna, żeby się motywować. Natomiast potrzebne jest też patrzenie w przeszłość, dlatego że przeszłość mówi nam o tym, kim my jesteśmy, z czego wyrośliśmy, jakie mamy korzenie. I to nam też daje siłę. To znaczy, jeżeli ja zdam sobie sprawę, że osiągnąłem to w życiu, tamto w życiu, tego się nauczyłem, to wiem na co mnie stać i jestem w stanie podejmować lepsze decyzje, dlatego że po prostu lepiej znam siebie. Natomiast z drugiej strony patrzenie w przyszłość może mieć też dwa kierunki. Możesz pamiętać o swoich osiągnięciach i z jednej strony, a z drugiej strony rozpamiętywać porażki. No i rozpamiętywanie porażek to jest zdecydowanie zły pomysł, bo to jest kompletnie bezproduktywne i niczemu nie służy.

Szymon: No tak, ale to aż kusi mnie słuchaj zapytać, bo powiedziałeś o tym, że część osób po prostu tkwi w teraźniejszości. W pewnym sensie, wiesz, dbając o to, że jakby dzisiaj jest mi dobrze, nie? To aż mi się kojarzy takie badanie kiedyś ze Stanów z pianką Marshmallow.

Marek: Tak.

Szymon: W której dzieci dostawały piankę i było coś takiego, chyba że jeżeli nie zjedzą jej przez minutę, to za minutę dostaną drugą, będą mieli dwie.

Marek: Tak.

Szymon: Tak. I ta grupa dzieciaków, część zjadła od razu, część była w stanie, jakby na tą odroczoną gratyfikację tą minutę zaczekać. I oni później przez lat kilkanaście chyba badali losy tych dzieci. I te dzieci, które były w stanie zaczekać, osiągały większe sukcesy, byli bardziej szczęśliwymi ludźmi, nie? No to aż kusi, żeby zapytać, czy Twoim zdaniem… no bo tak mi się wydaje, że część osób, które tkwią w tej teraźniejszości na poziomie świadomym, chciałaby być wytrwałym i realizować swoje cele, nie? Czy te perspektywy da się przełączyć w jakiś sposób?

Marek: Wiesz co, znaczy pewnie się da. Powiem tak, bardzo wielu rzeczy… czy wytrwałości można się nauczyć? Odpowiedź brzmi tak, tylko wymaga to wytrwałości.

Szymon: O nie.

Marek: No bo wiesz co, to jest tak, że chodzi o nastawienie. I Ty pytasz, czy możemy zmienić swoje nastawienie.

Szymon: Tak.

Marek: Tutaj znowu ludzie mają dwie różne perspektywy. Jedni twierdzą, i takie mają podejście, że jak się urodziłem to dostałem pewien zestaw genów, pewnych predyspozycji, no i tym mogę operować już w zasadzie do końca życia. Wiele tutaj spraw do przodu nie popchnę. No jeżeli do tam siódmego roku życia nie rozwinąłem swojego mózgu odpowiednio, no to w zasadzie po zawodach. Trzeba orać na tym poletku, które się ma. Z drugiej strony drugie podejście jest takie, że umysł można rozwijać. I ja osobiście jestem zwolennikiem tego podejścia. Nie tylko ja, bo naukowcy też. No i są na przykład takie badania doktor Carol Dweck, które są opisane w książce, która w Polsce się też ukazała, ,,Nowa psychologia sukcesu”. ,,Nowa psychologia sukcesu” to jest taki strasznie tytuł, można powiedzieć, no nie każdemu będzie się kojarzył z badaniami naukowymi. Ale faktycznie te badania były prowadzone przez wiele lat. I te badania pokazały, że umysł można rozwijać, że to nie jest tak, że jeżeli w dzieciństwie nie rozwinęliśmy swojego mózgu, to później już się nic z tym nie da zrobić. A jeżeli przyjmiemy, że umysł można rozwijać i podkreślam, że badania naukowe to potwierdzają, to jeżeli mogę rozwijać swój umysł, to wtedy rozumiem, że wysiłek, który podejmuję, ma sens. Dlatego że jak ja podejmę ten wysiłek i pokonam kolejną przeszkodę, to ja po pokonaniu tej przeszkody będę startował już z wyższego poziomu. Będę więcej wiedział, więcej umiał. I to jest coś, co bardzo mocno może ludzi zmotywować. Albo jeżeli w to nie wierzą, to zdemotywować. No bo to też były takie różne właśnie eksperymenty prowadzone, że jeżeli się daje na przykład dzieciom jakieś zadania do wykonania i mówi im się słuchajcie, macie tutaj zadanie do wykonania, a potem się bierze to zadanie, ocenia i mówi świetnie wykonaliście to zadanie, dlatego że jesteście bardzo zdolnymi uczniami czy dziećmi. Bierzesz drugą grupę, dajesz im to samo zadanie, oni je wykonują. Ty im mówisz, niezależnie od wyników, mówisz świetnie wykonaliście to zadanie, dlatego że ciężko pracowaliście i włożyliście w to dużo wysiłku. No i później bierzesz te same dwie grupy, tam tydzień czy dwa tygodnie później, dajesz im kolejne zadania, które są trudne. To pierwsza grupa bardzo szybko się zniechęca. Dlatego że dochodzi do wniosku, no to jest trudne, ja jestem zdolny, ale widocznie to zadanie jest głupie albo może to jest w ogóle nie ten. Tego się nie da zrobić. A druga grupa dochodzi do wniosku, jeżeli ja włożę wysiłek, to mi wyjdzie. I druga grupa długo dłużej pracuje nad tym zadaniem, dochodzi dalej, osiąga lepsze wyniki dlatego właśnie, że wierzy nie w to, że ma jakiś tam zestaw magicznych cech, tylko wierzy w to, że swoim wysiłkiem i zaangażowaniem jest w stanie coś osiągnąć.

Szymon: Znaczy wiesz co, ja nawet… aż mi teraz, jak mówisz, przypomina Twoja rozmowa z Miłoszem Brzezińskim, który pamiętam, mówił wtedy, że gdzieś nam umknęło po drodze, że żeby osiągnąć sukces, to trzeba się urobić.

Marek: Tak.

Szymon: To trochę jest tak, że wiesz, chodzimy i szukamy sukcesu pod kamieniem, nie? Że jakby to może kwestia tego pokolenia, które teraz wkracza, ale to też chyba trochę uproszczenie dyskusji. Ale wiesz, wrócę trochę… parę minut wcześniej, do tego zestawu cech, o którym powiedziałeś, nie? Że mam jakiś zestaw cech, uformowałem się, jest jak jest i teraz jakoś z tym muszę żyć. I ja to w ogóle porównuję do handlowców, no bo jak wiesz, sprzedaż jest mi jakby najbliższa w mojej codziennej pracy. Bardzo często zdarza się, że spotykam handlowców, którzy mówią, że ja nie mam wyników, bo firma jest do kitu, produkt jest zły i w ogóle za drogi. A poza tym nie mamy tego i nie mamy tamtego, nie? Że jakby nie szukam, w pewnym sensie wiesz, może nie chodzi o winę, ale nie szukam rzeczy do poprawy w sobie, tylko zrzucam je na coś zewnętrznego, na coś poza mną. Bo ja jako człowiek…

Marek: Tak.

Szymon: Chcę się ze sobą czuć dobrze przecież, nie? Patrzę sobie w lustro i mówię do tego odbicia, które widzę, jesteś okej. No i teraz zastanawiam się, że jakby bardzo mi się podoba to, co mówisz o rozwoju mózgu. Natomiast wiesz, no pytanie, jak… czy to nie jest tak właśnie, że ludzie to po prostu zrzucają na tą zewnętrzną kwestię, że tak po prostu mam i koniec. No, bo teraz o Tobie można byłoby powiedzieć, patrzę na podcast, trzysta odcinków, sobie myślę kurczę, no temu to łatwo przychodzi, nie? Się pewnie jakoś specjalnie nie musi wysilać, żeby tak zrobić, więc pytanie, czy Twoim zdaniem to jest wrodzone, czy… no wprost odpowiedziałeś, że można się tego nauczyć, ale czy każdy może się tego nauczyć, Twoim zdaniem?

Marek: Wiesz co, no jasne, że są ludzie… znaczy każdy z nas jest unikatowy na swój sposób.

Szymon: No tak.

Marek: I jedni z nas mają większe predyspozycje w jednej dziedzinie, inni w innej. Więc wiesz, jeżeli ja mam tam… co mam? Jeżeli mam… o, słuchałem Pata Flynn’a, pamiętam, kiedyś, który mówił o tym, że postawił sobie cel, że tam dotknie obręczy kosza do koszykówki tam na zwyczajnym boisku do koszykówki. Pat Flynn jest dość niski. I ćwiczył bardzo długo, naprawdę kombinował, starał się, zasięgał porady fachowców. Włożył w to masę wysiłku i wreszcie doszedł do wniosku… znaczy odpuścił ten cel. Stwierdził to było coś, czego ja nie jestem w stanie osiągnąć, bo po prostu fizycznie jest to niemożliwe. Więc to nie jest tak, że każdy może osiągnąć wszystko. Nie dajmy się zwariować.

Szymon: Ale przecież coache tak mówią, że każdy może wszystko, wystarczy chcieć.

Marek: No tak, oczywiście. Jedna sprawa jest taka, a propos tego zrzucania winy na innych i na okoliczności, jest taki genialny cytat Grzegorza Turniaka, który powiedział coś takiego. On to chyba, nie wiem, czy jeszcze ma, ale kiedyś miał w stopce swojego maila. „Kto nie chce, szuka powodu. Kto chce, szuka sposobu”. I to jest dokładnie tak. Znaczy, jeżeli ci na czymś bardzo zależy, to szukasz sposobu, żeby to osiągnąć. A jeżeli szukasz wymówek, to znaczy, że tak naprawdę ci bardzo nie zależy. No taka jest prawda. Jeżeli mówimy o tym, że łatwo to przychodzi i wiesz, znaczy ktoś patrzy na to, że tam od dziesięciu lat nagrywam podcast, włączy, posłucha, mówi, no tak, no ten tutaj, wiadomo, przecież.

Szymon: Wiadomo.

Marek: Urodził się z tym.

Szymon: No tak.

Marek: Więc nie urodziłem się z tym. Prawda jest taka, że jak byłem w pierwszej klasie podstawówki, to nauczycielka nasza wymyśliła sobie takie coś wyjątkowego na Dzień Matki. Wymyśliła sobie, że przyniosła do klasy magnetofon, a to były wczesne lata osiemdziesiąte, więc pamiętajmy, że technika była wtedy trochę na innym poziomie. Nauczycielka przyniosła do klasy magnetofon i powiedziała słuchajcie, każdy z was powie kilka zdań o swojej mamie, ja to nagram i później zrobimy taką akademię dla mam, mamy przyjdą i jakby im to wypuścimy, posłuchają i będzie im miło. I każdy z nas nagrywał te parę zdań i pani to nagrywała. No i później była ta akademia. My nie słuchaliśmy tych nagrań przed tym takim oficjalnym spotkaniem dla mam. Mamy przyszły, pani włączyła magnetofon. Każdy słuchał z uwagą. I kiedy ja usłyszałem swój głos, to w pierwszej chwili go nie poznałem w ogóle. Znaczy myślałem, że to jakaś dziewczyna mówi. Później zrobiło mi się tak wstyd. Byłem tak zniesmaczony i w ogóle no tak się wstydziłem tego swojego głosu, że postanowiłem zatrzeć ślady tej katastrofy. I kiedy skończyła się ta akademia i tam mamy zaczęły ze swoimi dziećmi rozmawiać, z panią, zrobił się szum, zrobił się gwar, to ja się zakradłem do tego magnetofonu, znalazłem ten fragment, gdzie ja mówiłem i skasowałem ten fragment. Bo tak się wstydziłem. I to nie jest tak, że się urodziłem z mikrofonem zamiast smoczka. Tylko po prostu, tak jak większość ludzi, na początku, kiedy usłyszałem swój głos, było to dla mnie bardzo, można powiedzieć, no może nie traumatyczne, ale naprawdę było to dla mnie trudne. I gdzieś później już będąc w liceum, zacząłem sobie marzyć o tym, że chciałbym pracować w radiu. Też przeszedłem mutację, głos mi się trochę obniżył, więc już nie brzmiałem jak dziewczyna na szczęście. Pojechałem na studia do Wrocławia. Poszedł na casting do tam lokalnego radia po pierwszym roku studiów. No i była rozmowa kwalifikacyjna. I na tej rozmowie kwalifikacyjnej tam można było starać się o bycie albo didżejem, albo reporterem. No i oczywiście chciałem być didżejem. Rozmawialiśmy i człowiek… tam było kilka osób przepytujących tych kandydatów. No i tak rozmawiamy i w pewnym momencie jeden z tych przesłuchujących mówi, ale zdaje pan sobie sprawę z tego, że ma pan krzywą przegrodę nosową i to jest w zasadzie dyskwalifikujące w przypadku pracy w radiu. Powiedziałem, no nie zdaję sobie sprawy. Znaczy nigdy wcześniej kompletnie o tym nikt mi nie powiedział, nie wiedziałem, nie miałem pojęcia. Ale mimo to okej, nie zostałem didżejem, zostałem reporterem. I po jakimś czasie pracy jako reporter szef didżejów zapytał mnie, czy może nie chciałbym poprowadzić nocnego programu. No i poprowadziłem nocny program raz, drugi, trzeci. Prowadziłem go przez pewien czas. Później zacząłem prowadzić też już nie tylko nocne programy, których słuchali taksówkarze i sprzedawcy na stacjach benzynowych, ale też programy w ciągu dnia. Aż w końcu doszedłem do tego, że zacząłem prowadzić najbardziej prestiżowe dla didżeja audycję, czyli audycję poranną, listę przebojów. No, a później dostałem zaproszenie na rozmowę do RMF-u i tam zacząłem pracować. I tak to wyglądało. A później mój szef z RMF-u poszedł do Radia Wrocław i ściągnął mnie tam za sobą. I w każdym z tych miejsc, gdzie pracowałem, uczyłem się czegoś nowego. I to, że ja dzisiaj nie mam problemu z mówieniem do mikrofonu, to nie jest efekt tego, że ja się taki urodziłem. To jest wynik ośmiu lat pracy w radiu, gdzie ciągle się czegoś uczyłem i ponad dziesięciu lat nagrywania podcastu, gdzie ja ciągle ćwiczę i rozwijam tę umiejętność. Więc jeżeli ktoś ma podejście takie, że patrzy na innych ludzi i mówi temu to łatwo przychodzi, no to jemu to nie przychodzi zwykle łatwo, dlatego że taki się urodził. Owszem, może mieć pewne predyspozycje, które mu pomogły. Gdybym miał głos jakiś piskliwy albo jakąś poważną wadę wymowy, która by powodowała, że trudno mnie zrozumieć, no to jasne, że prawdopodobnie nie dałbym rady pracować w radiu. Ale jeżeli masz normalne umiejętności, to właśnie ten wysiłek, właśnie to urobienie się, o którym powiedziałeś, powoduje, że wznosisz się na wyższy poziom. I później to na ciebie patrzą i mówią temu to łatwo przychodzi.

Szymon: No wiesz co, zastanawiam się, na ile jest tak, że, bo Ty nawet na samym początku powiedziałeś o tym, że nagrywasz już tak długo, dużo osób na to patrzy. Że spójrz, czy… to jest ciekawe, nie? Że może ta wytrwałość przy tego typu przedsięwzięciach jest potrzebna gdzieś tam na początku, żeby zobaczyć jakiś pierwszy efekt, pierwszy rezultat, żeby to koło w pewnym sensie zaczęło się toczyć. No bo teraz zakładam, może błędnie, że to nie jest tak, że Ty wiesz, co tydzień płaczesz wieczorem, mówisz kurczę, muszę nagrać podcast, nie chce mi się, tylko pewnie przychodzi Ci to łatwiej niż wiele lat temu, nie?

Marek: Tak, no jasne. To też są różne etapy. Dlatego że na początku ta wytrwałość jest potrzebna po to, żeby przełamać ten pierwszy wysiłek, który jest większy. No bo czegoś się uczymy. Musimy włożyć więcej czasu i energii w to, żeby pokonać takie rzeczy, które później przychodzą nam z łatwością. To jest jak z nauką jazdy, nauką prowadzenia samochodu. Na początku wsiadasz i musisz pamiętać o tylu rzeczach. Że fotel ustawić, że lusterko wewnętrzne, lusterka boczne, oparcie, podnieść ten fotel, zapiąć pasy, jak zmieniasz pas, to patrzeć w lusterka. Wiesz, no jakby jest tego masa i to wszystko powoduje, że człowiek ma głowę obciążoną tysiącem szczegółów. Ale jak już wejdziesz, jakby przejedziesz ileś tam tych godzin, to wsiadasz do samochodu i robisz to automatycznie, nie zastanawiasz się nad tym. Więc z tego punktu widzenia wytrwałość jest potrzebna na początku po to, żeby przełamać ten pierwszy, bardziej wymagający okres. Później wytrwałość jest potrzebna do czegoś innego, żeby uniknąć takiego znużenia, wypalenia. To też różnie bywa, dlatego że… nie wiem, czy to jest kwestia osobowości, czy kwestia konkretnej rzeczy, którą się zajmujemy, ale czasem jest tak, że na początku jest taki błysk, jest tak super, a później to wszystko opada i robi się już coraz bardziej monotonne.

Szymon: To jak w związkach, nie?

Marek: Ale bywa też odwrotnie. Trochę jak w związkach, ale bywa też odwrotnie. To znaczy bywa też… i to też są związki na przykład… bardziej chyba kiedyś się zdarzało, kiedy brało się małżeństwo z rozsądku. A teraz to się może zdarzyć, kiedy zaczynasz coś robić. Zaczynasz coś robić i ogólnie ani fajnie, ani niefajnie. Ale robisz to, wchodzisz w temat coraz głębiej i po pewnym czasie odkrywasz, kurczę, ale to jest fajne. Znaczy mnie to kręci. Więc ta wytrwałość może być potrzebna właśnie na początku, żeby przezwyciężyć ten trudny okres. Może być potrzebna w drugim okresie, żeby przezwyciężyć nudę i monotonię. Ale to myślę na pewno nie u każdego zachodzi w taki sam sposób. Bo może być tak, że właśnie na początku mamy stosunkowo łatwo, a później odkrywamy, że jest w ogóle super.

Szymon: To wiesz co, to mi się przypomina historia mojego content marketingu w firmie. Bo nam się w ogóle często zdarza, że o content marketingu z klientami rozmawiamy. I zaczniemy pisać jakieś posty na bloga i będziemy mieli lead’y z tego, nie? I zawsze jak mówię, że ja po półtora roku pisania postów na bloga miałem pierwszego lead’a, to wszyscy tak, ale jak to, nie? To może jednak nie róbmy tego.

Marek: Tak.

Szymon: Ale wiesz co, po tym, co mówiłeś, przypomina mi się taka książka, w ogóle świetna, polecam wszystkim. Tytuł to ,,Upór. Potęga pasji i wytrwałości” Angeli Duckworth. I ona tam generalnie wskazuje, autorka, że czasem przeceniamy pasję, nie doceniając wytrwałości. I na dodatek Angela, autorka, przeprowadziła szereg badań i wskazuje na to, że to właśnie wytrwałość jest dużo bardziej kluczowa do osiągnięcia sukcesu niż sama pasja, do sukcesu na przykład małych i średnich przedsiębiorców. I pytanie, jak często i czy w ogóle, Twoim zdaniem, pasja idzie w parze z wytrwałością?

Marek: Gdybym miał wierzyć Steve’owi Jobs’owi, to on twierdził, że wytrwałość to połowa sukcesu. I że pasja jest konieczna, żeby pojawiła się wytrwałość.

Szymon: Okej. Czyli komplet.

Marek: Natomiast, tak. Natomiast Steve Jobs po pierwsze, nie był małym i średnim przedsiębiorcą, przynajmniej przez większość swojego życia. A po drugie, nie był typową jednostką. I ja nie do końca się zgadzam z tym, co on mówił, chociaż tutaj oczywiście możemy polemizować, no bo wiesz, też pasję można różnie definiować i tak dalej. Ale takie połączenie, czyli że na początku masz pasję, ona cię rozpala i właśnie ona wytwarza tę wytrwałość i później masz tę wytrwałość, która jest połową sukcesu, myślę, że to jest jeden ze scenariuszy, ale to nie jest jedyny scenariusz. No bo załóżmy tak, mamy te dwa czynniki, pasja i wytrwałość. A więc jeżeli masz pasję i masz wytrwałość, no to sprawa jest bardzo prosta. Znaczy coś mnie kręci, lubię coś robić, więc to robię i mnie to nie męczy, jestem wytrwały. Może być tak, że mam pasję, ale nie mam wytrwałości. I to jest, mi się wydaje, to, o czym mówiłeś, o czym mówiła Angela Duckworth, czy pisała, czyli mam pasję i ta pasja, dopóki ona jest to super, ale kiedy ona wygaśnie, to ja przestanę coś robić, bo brakuje mi właśnie wytrwałości. I to jest też możliwy scenariusz. Więc jak najbardziej z tego punktu widzenia wytrwałość jest ważniejsza, bo ona pozwala ciągnąć ten temat nawet, kiedy pierwsze zauroczenie tematem wygaśnie. Ale może być też tak i…

Szymon: I pojawią się pierwsze problemy.

Marek: Tak jest. Ale może być też tak i to jest też ciekawy scenariusz, kiedy nie mam pasji, ale mam wytrwałość. Czyli robię coś, co nie jest dla mnie jakimś fajerwerkiem, nie jest moją pasją, ale to robię. I to wcale nie jest złe rozwiązanie. Bo mogę na przykład wybrać pracę, która nie jest miłością mojego życia, ale przychodzi mi z łatwością. I pozwala mi zarobić pieniądze. Więc wykonuj tę pracę, a po pracy realizuję swoją pasję. I też znam ludzi, którzy w ten sposób podchodzą do tematu i są zadowoleni. Więc tutaj ten związek pasji z wytrwałością to wcale nie jest tak, że jedno jest zawsze uzależnione od drugiego i że drugie bez pierwszego nie może żyć.

Szymon: No ale w takim razie zadam pytanie wprost, czy podcast i podcastowanie to jest dla Ciebie pasja? Dzisiaj?

Marek: Wiesz co, ja jestem generalnie dość… myślę… nie wiem, czy jest taka skala. Nie, no jest na pewno. Są ekstrawertycy i introwertycy. I to nie wiąże się z tym, jak niektórzy uważają, że ekstrawertyk, to on jest taki otwarty, głośny. Znaczy może ekstrawertyk to akurat jest mniej wątpliwości. Natomiast introwertyk jest często kojarzony, że to jest osoba nieśmiała. A to nie do końca o to chodzi. To właśnie chodzi o poziom energii. Ekstrawertyk to jest osoba, która potrzebuje utrzymywać energię czy dostarczać sobie ciągle nowych bodźców energetycznych. Ona potrzebuje być wokół ludzi, bo ci ludzie dostarczają jej energii. Ona potrzebuje być w głośnych miejscach. Sama jest często głośna taka osoba. I ogólnie działa na wysokich obrotach, można powiedzieć. Introwertyk to jest osoba, której potrzeba bardzo niewiele energii, żeby czuć się dobrze. A jeżeli tej energii jest za dużo, to introwertyk się męczy. I ja tak mam. Więc ja wiesz, jakby nie jestem typem, który ma jakąś pasję, która go rozpala i w ogóle, wiesz, bo to jest trochę za dużo dla mnie. Ja mam niewielkie potrzeby energetyczne. Więc dla mnie słowo pasja to jest w ogóle trochę ponad mną czy nade mną. Z mojego punktu widzenia to, co mi wystarcza, to jest po prostu taka satysfakcja i zadowolenie z tego, co robię. No to jest taki mój poziom, powiedzmy pasji.

Szymon: Okej.

Marek: I tak. No w moim przypadku podcast daje mi satysfakcję, daje mi zadowolenie, kręci mnie. I sprawia mi frajdę. No to jest wiesz, to jest moje hobby de facto. No ja… nikt mi nie płaci za robienie podcastu. Mało tego, nawet w zasadzie nie mam… mój biznes jest zupełnie czymś innym niż mój podcast, więc to jest typowe hobby. I jasne, że gdzieś już po tylu latach nagrywania też nawet, no też dlatego, że jestem przedsiębiorcą i lubię różne biznesowe tematy, to szukam różnych takich nawiązań, zahaczeń i pomysłów na to, jak ten podcast gdzieś spiąć z jakimiś tematami biznesowymi. No to, że robię kurs dla podcasterów, to też jest efekt nagrywania podcastu. I to jest taki sposób na monetyzację podcastu. Ale to nie był nigdy dla mnie priorytet. To znaczy ja nagrywam podcast, dlatego że po prostu lubię poznawać ciekawych ludzi. Lubię z nimi rozmawiać, lubię dawać wartość moim słuchaczom. I lubię, jak wiesz, jak właśnie ktoś do mnie napisze i powie wow, czegoś tam się dowiedziałem, wprowadziłem i zadziałało. I to jest coś, co mnie kręci.

Szymon: A to nie jest przypadkiem tak, że introwertycy w takim razie z założenia bardziej wytrwali?

Marek: Wiesz co, nie wiem. To znaczy myślę, że jeżeli ekstrawertyk jest w stanie znaleźć temat, w którym będzie miał ten wysoki poziom energii, to on też będzie wytrwały. To jest kwestia wyboru. No być może ekstrawertyk sprawdzi się lepiej w jakichś takich, akurat nie wiem, czy to jest dobry przykład, ale pierwszy, który przyszedł mi do głowy, branża jakaś taka eventowa, gdzie jest wiesz, bardzo dużo rzeczy się dzieje, gdzie jest głośno, gdzie jest masa ludzi, masa różnych drobiazgów, które trzeba dopiąć. I ciągle jest taki szał organizacyjny. Czy jakaś telewizja na żywo, gdzie ciągle też jest jakiś szum i gwar. I wiele różnych tematów trzeba połączyć ze sobą. To są miejsca dla ludzi, którzy potrzebują… znaczy to są miejsca, gdzie ludzie, którzy mają wysoki poziom energii, się odnajdują. I myślę, że dla nich może to być sposób życia czy kariera, w której oni wytrwają lata. Bo tak jak introwertyk by się tam spalił po prostu po siedmiu godzinach, to ekstrawertyk pracuje tam i codziennie kręci go ten szał, który tam się odbywa. Ta wrzawa, to napięcie i tak dalej. Więc nie sądzę, żeby ekstrawertycy byli jacyś mniej wytrwali.

Szymon: Wiesz co, zadałem to pytanie w sumie dlatego, że Twoja wypowiedź przypomniała mi takie badanie, które było wykonane w UK, które miało zbadać jeden z mitów krążących o handlowcach w tym przypadku. Czyli że handlowiec ekstrawertyk, wydawać by się mogło, że to handlowiec powinien być ekstrawertykiem, jest bardziej skuteczny niż handlowiec introwertyk. I rzeczywiście przeprowadzili te badania, badając tę zależność pomiędzy introwertykiem i introwertykiem. I wykryli, że wręcz jest odwrotnie. To introwertyk jest trochę bardziej skuteczny od swojego kolegi ekstrawertyka. Dlatego, że jest bardziej metodyczny. I tutaj już abstrahując od tego, że jest bardziej metodyczny, że bardziej po prostu słucha klienta, że to klient jest jakby na pierwszym tle, a nie ten introwertyk, nie? Natomiast właśnie tutaj to badanie wyraźnie wskazywało, że introwertycy zyskują metodycznością, wytrwałością. Może jest rzeczywiście tak.

Marek: Wiesz co, ja… znaczy ciekawy jestem, bo też handlowiec handlowcowi nie równy.

Szymon: No tak.

Marek: I trochę inna sytuacja jest w przypadku handlowca, który… na przykład ktoś mu umawia spotkanie z klientem, on jedzie do tego klienta na spotkanie i ma jedno takie czy dwa takie spotkania w ciągu dnia, bo musi do tego klienta dojechać i to zajmuje czas. A czym inny jest handlowiec, który sprzedaje przez telefon i w ciągu dnia wykonuje kilkadziesiąt rozmów.

Szymon: No tak, to prawda.

Marek: Więc myślę, że w pierwszej roli introwertyk może się sprawdzić super. W drugiej roli introwertyk chyba się zajedzie. Bo po prostu te non stop telefony go zamęczą. Dlatego tutaj też praca handlowca niejedno ma imię. Ale też kojarzę te badania. I faktycznie właśnie słyszałem o tym, że ekstrawertycy, którzy są postrzegani jako tacy urodzeni handlowcy, tacy wiesz, amerykański handlowiec po prostu, który zaraża wszystkich swoją energią, to wcale niekoniecznie jest tak, że takie typy są najbardziej skuteczne.

Szymon: To znaczy nawet dla słuchaczy powiem, że to badanie wskazało, rzeczywiście jest typ, który jest dużo bardziej skuteczny niż ekstrawertyk i introwertyk. I on został określony w tym badaniu jako ambiwertyk. Czyli ktoś, kto nie jest… jakby nie należy jednoznacznie do żadnej z tych dwóch grup. To znaczy, że bywają momenty, kiedy przejawia takie tendencje introwertyczne, na przykład kiedy jest sam. I bywają momenty, kiedy jest bardzo ekstrawertyczny, na przykład kiedy jest jakaś impreza. Że okazuje się, że jest taka grupa ludzi i to ponoć właśnie ambiwertycy są dużo bardziej skuteczni od introwertyków, ekstrawertyków, bo potrafią się dostosować do tej osoby, która pojawia się po drugiej stronie. To jako ciekawostka.

Marek: Właśnie tak też o tym dostosowaniu, o tej mimikrze pomyślałem, że dobry handlowiec to jest osoba, która potrafi nawiązać dobry kontakt z różnymi ludźmi. No bo klientów sobie zwykle nie wybierasz. A nawet jeżeli wybierasz, to niekoniecznie pod kątem typów osobowości. Więc im szerszy mamy wachlarz naszych zachowań i umiejętności społeczno-emocjonalnych, tym pewnie jesteśmy w stanie lepiej się odnaleźć w roli handlowca. No bo wtedy większa gama klientów będzie nas postrzegać jako takiego gościa ze swojej bajki.

Szymon: No to teraz odejdźmy od sprzedaży, bo dzisiaj wytrwałość. Tak ciągle do niej nawiązuję, ale to wiesz, zboczenie zawodowe. Bardzo mi się spodobała historia, którą opowiedziałeś o tym magnetofonie. Ja jej nigdzie nie słyszałem i chętnie bym zapytał, czy byś się podzielił historią, nie wiem, czy ona jest długa, czy krótka, jak w ogóle doszło do tego, że no powiem tak dumnie, że Twój podcast jest jednym z największych biznesowych podcastów w kraju. Jak w ogóle do tego doszło?

Marek: No to nie było planowane. Nie było planowane. Nie było takiego zamierzenia. To było tak, że w 2008 roku ukazała się moja książka pod tytułem „Mała Wielka Firma”. I kiedy pisałem tę książkę, to miałem taki pomysł, żeby ona trwała. Bo zawsze ja czytałem i czytam ciągle różne książki biznesowe. I w tamtym czasie jednym z takich mankamentów książek biznesowych, które dostrzegałem, był taki, że czytam, nakręcam się, mam pomysły, inspiruję się, coś chciałbym z tym zrobić dalej i dochodzę do ostatniej strony, zamykam okładkę i zostaję jakby sam ze sobą. Nie mam możliwości jakby wyciągnięcia już z tej książki już nic więcej. Więc chciałem, żeby ta moja książka miała takie rozszerzenie, żeby było tam coś jeszcze. No i zacząłem pisać blog, zastanawiałem się, co jeszcze. I rozmawiałem z Pawłem Tkaczykiem. On zaproponował mi podcast. Kompletnie nie przekonał mnie tą propozycją. Ja wtedy w ogóle nie… znaczy uważałem, że to nie ma sensu. Uważałem, że nikt nie będzie tego słuchał. Jakiś tam MP3 wrzucona do Internetu. Uważałem, że jest to kompletnie bezcelowe działanie. No ale Paweł gdzieś był na tyle przekonujący, nie żeby jakoś tam straszliwie naciskał, ale po pewnym czasie się przypomniał, że może jednak byśmy coś nagrali. No i pomyślałem dobra, no też w niczym mi to nie zaszkodzi, możemy nagrać. No i zaczęliśmy się spotykać i rozmawiać o takich rzeczach, które obu nas interesują i interesowały wtedy. Czyli prowadzenie firmy, przedsiębiorczość, reklama, branding, sprzedaż, obsługa klienta. I strasznie fajnie nam się rozmawiało. To znaczy mieliśmy gdzieś podobne, można powiedzieć, wartości, jeżeli chodzi o biznes. Mieliśmy trochę różne doświadczenia, różne punkty widzenia. Fajnie to się uzupełniało. I dobrze nam się gadało. Więc nagrywaliśmy. Paweł ogarniał całą stronę techniczną i gdzieś tam to wrzucał do Internetu. Ja to oczywiście też wrzucałem na tego swojego bloga, on na swojego. I nie było wtedy żadnych statystyk. Znaczy przez pierwsze trzy lata my kompletnie nie wiedzieliśmy ile osób tego słucha. Wiedzieliśmy, że ktokolwiek słucha, bo czasem ktoś przysłał jakiegoś maila. My też zachęcaliśmy do kontaktu, więc tam zdarzało się, że ktoś napisał, czasem ktoś się odezwał. Natomiast kiedy po tych trzech latach nagrywania statystyki mierzące podcasty się pojawiły, może one były wcześniej, tylko my ich po prostu nie znaliśmy, ale kiedy je tam wpięliśmy, to okazało się, że gdzieś tam mamy kilkuset subskrybentów. A kiedy pojawiły się jakieś rankingi, to okazało się, że rzeczywiście wśród tych podcastów biznesowych jesteśmy numerem jeden w Polsce, co nie było wtedy szczególnym osiągnięciem, bo nie wiem, czy był jakikolwiek inny podcast polski o biznesie.

Szymon: Jak się słuchało wtedy podcastu? To się ściągało tą MP3?

Marek: Więc byliśmy… wiesz co, znaczy właśnie ja jestem jednym z bardzo niewielu… znaczy jedynym przykładem, jaki znam człowieka, który nagrywał podcast, zanim zaczął słuchać jakiegokolwiek podcastu. No bo wtedy się słuchało tak, że podcasty generalnie stworzyła firma Apple. Więc trzeba było mieć iPhone na przykład. Ja nie miałem iPhone. Paweł miał, więc on tam wiedział, gdzie to wszystko tam zarejestrować i tak dalej. Ja nie miałem, więc co mi pozostawało? Pozostawały mi MP3 na stronie. No i oczywiście u mnie na stronie taka MP3 wisiała, u Pawła też wisiała na stronie. Ale ja nie szukałem jakoś innych MP3 po innych stronach. Ja tak naprawdę zacząłem słuchać podcastów dopiero, kiedy kupiłem sobie iPhone. Więc już nie pamiętam, który to był rok. No ale sporo później. No i tak było. Więc nagrywaliśmy. Ten podcast też ewoluował z czasem. Natomiast to, że on gdzieś się obronił i przetrwał, i w ogóle wypłynął, to na pewno była zasługa Pawła Tkaczyka. Bo on już wtedy miał poczytny blog, więc ci jego obserwatorzy zobaczyli, że robi coś nowego. A tak się złożyło, że robił to ze mną. Więc tutaj też się, można powiedzieć, załapałem na tę publiczność. Poza tym chyba byliśmy faktycznie pierwszym podcastem biznesowym w Polsce. Być może wcześniej ktoś coś nagrał, ale mówię, ja o tym nie mam pojęcia. Na pewno z dzisiejszej perspektywy Mała Wielka Firma jest, przypuszczam, najdłużej ukazującym się podcastem w Polsce w ogóle. Bo były podcasty oczywiście wcześniej, ale one gdzieś przestały się ukazywać.

Szymon: Nie było wytrwałości.

Marek: Nie było wytrwałości, tak. Więc no tak to się stało. Tak trochę przypadkiem, ale ogólnie powód był taki, żeby właśnie uzupełnić treść książki. A już później to poszło oczywiście dużo dalej.

Szymon: Ale wiesz co, Ty mi w pierwszym pytaniu powiedziałeś, że ciężko Ci powiedzieć, czy jesteś wytrwały. Ale powiedz mi, jakie to jest uczucie nagrywać trzy lata, nie wiedząc zupełnie ile osób tego słucha, czy ktoś tego słucha? To są trzy lata jednak, nie?

Marek: Wiesz co, ale to mnie frajdę dawało rozmawianie z Pawłem. Więc siedzieliśmy sobie i gadaliśmy.

Szymon: Okej.

Marek: A, że to się przy okazji nagrywało, no problem. Paweł wtedy montował, więc też nie obciążało mnie to w żaden sposób. A choćbym nawet ja to montował, to przypuszczam, że robiłbym to z przyjemnością, dlatego że montowanie dźwięku już od czasu pracy w radiu też mi się podobało i lubię to robić.

Szymon: No tak.

Marek: Więc to też nie byłoby obciążeniem. Może wręcz przeciwnie. Poza tym my też w miarę wcześnie zaczęliśmy… znaczy to, że nagrywamy podcast, gdzieś tam zauważyli dziennikarze z Radia Wrocław i zaprosili nas do audycji do siebie, po czym zaczęliśmy nagrywać podcast jako audycje w Radiu Wrocław przez pewien czas. I to było… nie, nie pamiętam, parę miesięcy, gdzie raz w tygodniu była taka audycja, tam od dwudziestej czy od dziewiętnastej, na antenie Radia Wrocław, która też ukazywała się jako kolejne odcinki podcastu. Dlatego to też była taka… coś innego, coś nowego, z czego trudno się było… znaczy może nie trudno, ale głupio by się było wycofać, no bo skoro dostaliśmy audycję radiową, no to co, trzeba było co tydzień dowozić kolejny odcinek. Później to się skończyło, bo w radiu się zmieniła ramówka. W ogóle usunęli całe to pasmo wieczorne, tam zaczęli grać muzykę, zamiast mówić. No ale my już byliśmy rozkręceni i ciągle nam się fajnie gadało oczywiście, więc nagrywaliśmy dalej. No i tak te trzy lata w zasadzie zleciały wiesz, ja też może nie…  nawet raz, że to wszystko po stronie technicznej było u Pawła, więc ja nie miałem tych statystyk. Nawet gdyby one były. Czy nawet kiedy się pojawiły, to ja musiałem zapytać Pawła, słuchaj, a co tam w naszych statystykach, no więc nie będę go pytał co drugi dzień. Pytałem go tam co parę miesięcy może albo on sam się pochwalił, że słuchaj, bo właśnie zerknąłem w statystyki i tam coś tam. Kompletnie nie było takiego tematu też… wiesz, dzisiaj jest taka… statystyki są takim fetyszem.

Szymon: Oj tak.

Marek: I każdy zerka ile ma lajków, ile ma wejść, ile ma odsłon, ile ma udostępnień. Ale wtedy tego nie było. Jak myśmy zaczynali, to jeszcze nie było polskiego Facebooka. I w ogóle świat wyglądał trochę inaczej. Statystyki nie były takie ważne. Z naszego punktu widzenia właśnie poza frajdą rozmawiania ze sobą, fajne było to, że ktoś nam przysłał maila na przykład. I odniósł się do czegoś o czym mówiliśmy albo napisał, że w ogóle posłuchaj i że fajnie.

Szymon: Ale to powiedz mi, miałeś takie momenty, że chciałeś rzucić tym w piach? Tak po prostu.

Marek: Wiesz co, znaczy były dwa. Że chciałem rzucić, to nie. Nie było czegoś takiego, że wiesz, byliśmy powiedzmy małżeństwem na krawędzi separacji. Natomiast zdarzyły się dwa takie momenty, które były, można powiedzieć, takie, ja wiem, czy użyć słowa, kryzysowe. Znaczy jedna to była taka przerwa, która trwała półtora roku. W 2013 roku nie ukazał się ani jeden odcinek podcastu. I to nie dlatego, że jesteśmy przesądni i trzynastka jest pechowa, tylko dlatego że nagraliśmy siedemdziesiąt już mniej więcej odcinków. No i ogólnie nagadaliśmy się już. Znaczy wszystkie te tematy, o których mieliśmy coś nowego, świeżego, ciekawego do powiedzenia, wyczerpaliśmy. I nie było już tak, że wiesz, spotykamy się, a to, o czym dzisiaj nagramy, o tym, bach, siadamy i nagrywamy. Tylko już wymagało to trochę zastanowienia i zaplanowania, żeby nie powtarzać w kółko tego samego, no i żeby też mówić ciągle o tematach, o których mamy coś do powiedzenia. Z drugiej strony zaczęliśmy wyjeżdżać. Paweł zaczął bardzo często jeździć na konferencje, różne szkolenia. Ja też zacząłem wyjeżdżać na targi. Więc coraz trudniej nam się było spotkać, dlatego warunki były po prostu mniej sprzyjające. Ale gdzieś tam ciągle nam tego brakowało. I mieliśmy taką tęsknotę za tym nagrywaniem. Więc dlatego wróciliśmy do tego. No i tam gdzieś w połowie 2014 roku nagraliśmy kolejny odcinek. A potem już się potoczyło i już takich wielkich przerw nie było. A drugi taki trudny moment to był rok 2016. Wtedy Paweł miał jeszcze więcej wyjazdów. On w ogóle bardzo dużo jeździ, występuje i szkoli. Trudno go zastać w domu. Ja z kolei miałem tych wyjazdów trochę mniej, dlatego że też trochę targów, które wcześniej były organizowane, przestały być organizowane. No i miałem taki dyskomfort, że chciałbym nagrywać. Paweł też chciał nagrywać, tylko po prostu fizycznie było trudno. Przez Internet w takiej formule, w jakiej my to nagrywaliśmy, to też nie było to. No bo chodziło o to, że my siedzimy w jednym pokoju i jakiś taki klimat się wytwarza, który jest trudno wytworzyć w przypadku rozmowy przez Internet. Więc tak, no zastanawiałem się, czy jest sens to ciągnąć. No bo mówiliśmy ludziom słuchajcie, jeżeli coś robicie, to systematyczność jest ważna na przykład. Trzeba spełniać oczekiwania, też słuchać tego, co mówi grupa docelowa i tak dalej, i tak dalej. No i to są oczywiście wszystko słuszne rzeczy, natomiast my sami tego nie robiliśmy.

Szymon: No tak.

Marek: To znaczy ten podcast, który powinien być regularny, żeby się rozwijać, on nie był regularny, bo było to po prostu fizycznie trudne. I stąd wynikał ten taki… ta moja wątpliwość, czy jeżeli to nie jest robione regularnie, to w ogóle jest sens to robić. No i pojechałem na taką konferencję w czerwcu 2016 roku do Londynu, na konferencję Europe. Miałem takie założenie, że pojadę tam i po tej konferencji zdecyduję, czy ja chcę to dalej robić, czy nie chcę tego dalej robić. Bo ogólnie wiedziałem, że chcę, tylko nie widziałem fajnej możliwości, żeby robić to regularnie. Pojechałem tam, naczerpałem energii, można powiedzieć, i doszedłem do wniosku, okej, Paweł nie może robić tego co tydzień, no więc będziemy nagrywać razem wtedy, kiedy się da, natomiast spróbuje to robić co tydzień z gośćmi. No i wtedy jakby ustaliła się ta formuła takich wywiadów z różnymi osobami. I od wakacji 2016 roku, od sierpnia, podcast ukazuje się właśnie w takim rytmie cotygodniowym. No i tak to się udaje. Natomiast na pewno te kryzysy, o które pytasz, byłyby trudniejsze i na pewno byłbym bliższy myśli o tym, żeby to zakończyć, gdyby nie te zmiany formuły. No bo na początku to było takie jakieś tam, dwóch prowadzących, którzy się przerzucali argumentami. Później był ten podcast w Radiu Wrocław, gdzie też zapraszaliśmy gości. To było trochę coś innego. Później znowu nagrywaliśmy we dwóch. Potem były wywiady. Pojawiały się czasem i pojawiają odcinki solowe, gdzie jestem sam. Teraz ostatnio w wakacje też robiłem odcinki na żywo ze słuchaczami. Więc te zmiany formuły też bardzo pomagają w tym, żeby nabrać takiej świeżości, spróbować czegoś innego. I żeby to się po prostu nie znudziło.

Szymon: To jest bardzo fajna historia. Mam nadzieję, że słuchacze podobnie jak ja zamarli w bezruchu i wiesz, słuchali tego, co mówisz.

Marek: Mam nadzieję.

Szymon: Ale to powiedz mi, masz kogoś takiego, kto jest dla Ciebie w takim razie wzorem wytrwałości? Może biznesowej takiej? Jest ktoś taki w Twoim życiu?

Marek: Wiesz co, nie zastanawiam się, ale nie mam. Ja w ogóle nie mam czegoś takiego, że mam jakiegoś takiego idola, którego obserwuję. I ja mam… wiesz, ja patrzę na różnych ludzi w kontekście konkretnych sfer życia, można powiedzieć, albo konkretnych działań, albo etapu, na którym ja jestem w firmie i staram się coś zaczerpnąć od kogoś, kto z mojego punktu widzenia jest dobry w tym, żeby pomóc mi przez ten etap przejść. Natomiast są oczywiście wiesz… no też, też pewnie słyszałeś o takich przypadkach, bo to się w różnych kontekstach pojawia, przypadki takich wytrwałych ludzi. No i czasem J. K. Rowling jest podawana jako przykład. Że ona tam zanim ,,Harry Potter” w ogóle się przebił, to tam dwunastu wydawców ją odrzuciło. Znaczy dwunastu wydawców, z mojego punktu widzenia to naprawdę nie jest jakaś wielka liczba. Zwłaszcza w skali Wielkiej Brytanii, gdzie to jest duży rynek i tych wydawców jest dużo. Dwunastu wydawców to nie wydaje mi się jakaś bardzo wielka wytrwałość. Podobno Tim Ferriss miał tak, że jak próbował wydać „4-godzinny tydzień pracy”, to dwudziestu sześciu wydawców go odrzuciło. No i to jest już trochę lepszy wynik. Ale taki najbardziej spektakularny przykład i nie wiem, czy to nie jest w ogóle legenda, to jest Colonel Sanders.

Szymon: Tak.

Marek: Twórca KFC. I nie wiem, czy o tym słyszałeś, że on próbował… no bo KFC to jest generalnie sieć. Natomiast podobno, jak on startował, tam przeszedł na emeryturę, bo jako emeryt zaczął KFC, to on próbował ten swój przepis na panierowanego kurczaka sprzedawać restauracjom jako taką licencję.

Szymon: I nie chcieli.

Marek: I nie chcieli. I miało tego, i znalazłem taką liczbę, i to jest w ogóle… no aż mi się wierzyć nie chce, że ten jego przepis odrzuciło tysiąc sześć czy tysiąc dziewięć restauracji, więc no to jest wytrwałość, to rzeczywiście.

Szymon: I to na emeryturze.

Marek: I to… ale wiesz, no emeryt ma więcej czasu.

Szymon: No tak.

Marek: Natomiast też ja nie uważam, że warto być wytrwałym wbrew wszystkiemu i wszystkim. Bo okej, wierzę, J. K. Rolling napisała książkę, miała tę książkę gotową i to jest kwestia uderzania do kolejnych wydawców. Czy o, Stephen King mi się przypomniał. On też miał podobnie. On w ogóle tam od dziecka pisał i też iluś tam wydawców odrzuciło jego książki zanim tam pierwszy ją wydał. Więc nie warto być wytrwałym wbrew wszystkiemu, dlatego że może być tak, że po prostu kurczę wybrałeś sobie nierealny cel, tak jak Pat Flynn z tym wiesz, dosięgnięciem obręczy kosza. Może być tak, że zmieniły się warunki. Że kiedy ty decydowałeś się na jakiś cel, to były warunki X, natomiast one się zmieniły, świat się zmienił i być może ten twój cel nie jest już czymś, za czym warto tak mocno dążyć. A może być też tak, że zdecydowałeś się na jakiś cel na podstawie błędnej informacji. I tutaj najbardziej jaskrawy przykład, jaki przychodzi mi do głowy, to jest obecna sytuacja w Wielkiej Brytanii, gdzie rząd Borisa Johnsona po prostu wytrwale dąży do Brexitu. I tutaj mają hasło, że tam do or die. Tak jak kiedyś było w Polsce, było licea albo śmierć, to tutaj teraz Boris Johnson mówi Brexit albo śmierć. I to jest, uważam, błąd, dlatego że trzy lata po referendum w sprawie Brexitu my wiemy dużo więcej niż wtedy, kiedy ta decyzja była podejmowana. I wytrwałość w dążeniu do tego celu uważam za błąd. Właśnie dlatego, że na podstawie dzisiejszych informacji, kiedy jest ten film „The Great Hack”, on po polsku też ma jakiś tytuł, jest na Netfliksie taki film, jak to Cambridge Analytica manipulowała…

Szymon: Tak, tak, tak.

Marek: I wyborami w Stanach Zjednoczonych.

Szymon: Polecam.

Marek: I też maczała palce w Brexicie. Polecam też, bo świetny film. Więc to jedna sprawa. Mamy wiedzę o tym, jak to naprawdę wygląda. To znaczy ile konsekwencji to za sobą ciągnie. Słyszałem takie porównanie, że wyjście z Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię to jest tak trochę jakby pacjent po transplantacji chciał się pozbyć tych organów, które mu wszczepiono. No to jest trudne. I kiedy było referendum… w ogóle to jest też ciekawe, że dzisiaj w sondażach w Wielkiej Brytanii większość ludzi mówi, że przeprowadzenie referendum w tej sprawie w ogóle było błędem. I to jest ciekawe, że z jednej strony większość jest za czy w referendum większość była za Brexitem, większość głosujących, natomiast dzisiaj większość mówi, że referendum było błędem. No bo faktycznie tak jest. Dlatego że przeprowadzenie referendum w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej jest trochę tak jakbyś poszedł czy zrobił referendum w sprawie tego, jakie lekarstwo powinieneś brać. Znaczy to jest strasznie skomplikowany temat, no bo trzeba wiele rzeczy wziąć pod uwagę. I nie ma tu jednej prostej odpowiedzi, tak lub nie. Więc zapędziłem się trochę w politykę, natomiast jeżeli chodzi o tę wytrwałość i przykłady wytrwałości, to chciałem tylko zwrócić uwagę na to, że wytrwałość nie zawsze jest dobra. Że czasami warto zrewidować swoje plany i po prostu zmienić kierunek i niekoniecznie będzie to od razu tutaj świadczyło o naszym jakimś braku konsekwencji i będzie nas obciążać.

Szymon: Wiesz co, ja w ogóle uwielbiam rozmawiać z Tobą. Tak sobie teraz myślę.

Marek: Bardzo mi miło. Dziękuję, wzajemnie.

Szymon: I myślę sobie, że w trakcie tej rozmowy padło bardzo dużo materiału do przemyślenia chyba dla tych, którzy rzeczywiście tytuł ich przyciągnął. Wytrwałość, jak tu być bardziej wytrwałym. Ale teraz zastanawiam się, czy byłbyś w stanie, czy podjąłbyś się takiego syntetycznego podsumowania. Sposoby, rady dla osób, które chcą być bardziej wytrwałe.

Marek: Myślę, że… jest też takie angielskie powiedzenie keep your eyes on the prise. Czyli jakby patrz na nagrodę. Inaczej mówiąc, patrz na cel, który chcesz osiągnąć. I tym celem może być coś do osiągnięcia w przyszłości, ale tym celem może być też, tak jak w moim przypadku, to, że po prostu nagrywanie podcastu sprawia mi frajdę. I to też jest okej. Jeżeli masz ten cel, to zastanów się, jak możesz do niego dojść. Bo zwykle jest tak, że do celu prowadzi więcej niż jedna droga. Określ sobie jakieś priorytety, co jest dla ciebie ważne. No i działaj. I to, co jest mega ważne, o czym mówiliśmy wcześniej, ale co myślę warto powtórzyć, to jest kwestia tego, że właściwości, zdolności naszego umysłu to nie jest coś stałego. To jest coś, co możemy przez całe życie rozwijać. I każda przeszkoda, którą pokonujemy, przybliża nas do celu i sprawia, że stajemy się lepsi w tym, co robimy. Mało tego właśnie, bo czasami się mówi, że trening czyni mistrza. Ale jeżeli ten trening polega na tym, że codziennie robimy to samo, to nie będziemy w tym… znaczy możemy nabrać takiej technicznej sprawności, ale nie będziemy się rozwijać. Trening polega na tym, że on zawiera pewne nowe elementy, pewne rozwijające elementy. Słyszałem też o sportowcach, że sport zawodowy to jest ciągła walka z bólem. Sportowiec ciągle przekracza, można powiedzieć, tam rozrywa sobie te włókna mięśniowe. One się zrastają i on je znowu rozrywa i je rozwija. To jest podobnie w każdej dziedzinie życia. Znaczy rozwój na tym polega, że pokonujemy przeszkody, pokonujemy trudności. Więc to nigdy nie jest z górki. To zawsze jest pod górkę. Jeszcze o tej psychologii czasu na koniec chciałem powiedzieć, bo to jest strasznie ważne. To znaczy patrzenie w przyszłość jest ważne i pomaga być wytrwałym, ale jeżeli patrzymy tylko w przyszłość, to zaniedbujemy teraźniejszość, czyli rzeczy te, które są bardzo ważne, czyli rodzina, przyjaciele, zdrowie, sen. I ta perspektywa dzisiejsza też jest bardzo ważna, więc nie tylko tkwijmy głową w przyszłości, i mówię tkwijmy, bo mówię to też do siebie, ale też zwracajmy uwagę na to, co się dzieje dzisiaj.

Szymon: To ja to podsumuję tak, że gościem podcastu był Marek wytrwały Jankowski. Bardzo Ci dziękuję za tą rozmowę.

Marek: Dzięki wielkie Szymon.

Szymon: Dzięki, do usłyszenia, cześć.

Szymon: To była moja rozmowa z Markiem Jankowskim. Naturalnie jeżeli chcecie więcej Marka, to wydaje mi się, że nie jest niczym nowym, że możecie go posłuchać na malawielkafirma.pl lub wyszukując jego podcast Mała Wielka Firma. Natomiast ja na samym końcu tradycyjnie bardzo zachęcam Was do subskrypcji. To Wam zagwarantuje dostęp do nowych odcinków, a mi też pozwoli docierać do szerszego grona odbiorców. Także obojętnie, gdzie słuchacie, czy w Spotify, czy w iTunes, kliknijcie ten przycisk subskrybuj, obserwuj, który zawsze się nazywa inaczej, nigdy nie wiem, jak go jednoznacznie określić. Ale też na sellwise.pl/nsm jak Nowoczesna Sprzedaż i Marketing, na samym dole, jak wpiszecie swój adres mailowy, to ja na ten adres mailowy będę Wam wysyłał nowe odcinki. To tyle ode mnie. Mam nadzieję, że będziecie dzięki temu odcinkowi dużo bardziej wytrwalsi niż kiedyś albo przynajmniej będziecie mieli fajny materiał do przemyślenia. Dzięki, że przesłuchaliście. Do usłyszenia. Pozdrawiam. Cześć!