Czym jest prospecting i czy jest reliktem przeszłości?


Szymon Negacz

Konsultant, Trener Sprzedaży i właściciel SellWise


3 marca 2019

ODCINEK 15

Ten odcinek jest dla Ciebie, jeżeli zastanawiasz się...

  • Czym jest prospecting?
  • Jakie metody są w ramach prospectingu?
  • Czy warto jeszcze inwestować w prospecting?
  • (Przykład) Jakie efekty odnosi firma, która wysyła tylko maile?

Transkrypcja podcastu

Witam Was w piętnastym odcinku podcastu Nowoczesna Sprzedaż i Marketing. Tradycyjnie jest mi naturalnie bardzo miło, że tu jesteście i że słuchacie tego odcinka. Dzisiejszy temat jest dwuczęściowy. Dwuczęściowy, dlatego że w pierwszej części odpowiemy sobie na pytanie, czym jest prospecting, a w drugiej będę próbował odpowiedzieć na drugą część i czy jest reliktem przeszłości. To dwie części tematu. Pierwsza część powstała z myślą o wszystkich ludziach, którzy nie wiedzą, czym jest prospecting. Dlatego, że wszystkie branże specjalistyczne, tacy jak lekarze na przykład mają swoje własne słownictwo, prawnicy mają swoje własne słownictwo i okazuje się, że my, trenerzy sprzedaży czy konsultanci, czy generalnie ludzie, którzy żyją z profesjonalnej wiedzy na temat sprzedaży, również mamy swoje specjalistyczne słownictwo. Rzucamy tymi słowami na lewo i prawo, jednocześnie nie wiedząc, czy ludzie, którzy je słyszą, wiedzą o czym mówimy. Temat powstał, dlatego że przez ostatnie dwa miesiące, (przed momentem przeliczyłem), przeciągnęło się przez moje szkolenia dobre kilkaset osób i niestety na żywo sprawdziłem, pytając wprost ludzi, czy wiedzą czym jest ten prospecting, że większość ludzi nie zna tego pojęcia jako pojęcia prospecting. Pierwsza część tematu jest właśnie z myślą o nich, żeby teraz już wiedzieli i wiedzieli, jakie są typy prospectingu, natomiast druga część pytania czy nawet tytułu, mówiąca o tym, czy jest reliktem przeszłości, będzie mówiła o tym, że podam Wam kilka przykładów na to, czy ten prospecting jeszcze jest używany, czy już nie, czy warto się w niego angażować, czy nie warto. To nic, lecimy z odcinkiem.

Prospecting – co to jest?

Jeżeli wpiszemy słowo prospecting w tłumacza Google, zwróci nam on tłumaczenie na język polski wprost mówiąc, że są to poszukiwania. Myślę, że to w dużej mierze oddaje to, czym prospecting jest, natomiast powiedzmy sobie trochę o historii tego pojęcia. Prospecting to było słowo, które było używane w połowie XIX wieku, w czasie gorączki złota. Zresztą nie tylko. To wtedy chyba nabrało na sile. Ono polegało na tym, że szczególnie jakby w zachodniej części Stanów Zjednoczonych poszukiwacze, którzy niesieni obietnicą wielkiego zysku, jeździli na zachodnie wybrzeże w poszukiwaniu złota. Większość z tych poszukiwaczy nie miała żadnego szkolenia i polegała głównie na tym jakby na swoim szczęściu. Byli uzbrojeni w kilofy, łopaty i złote patelnie. To, co oni tam robili na miejscu, to składało się na dwie części. Z jednej strony musieli sobie wybrać miejsce, w którym będą, a potem, jak już byli w tym miejscu, to takim sitem przesiewali kamienie i szukali takich małych kawałków złota. Właśnie ta czynność, którą oni robili, przesiewając i szukając tych kawałków złota, nazywana była prospectingiem, a ten, kto to robił, był prospectorem. Teraz wyobraźcie sobie, że te sito, którym oni ruszali sobie w tej rzece, to rynek. Wszystkie kamienie w tym sicie to są wszyscy wasi potencjalni klienci, a cała gra prospectingu polega na tym, żeby znaleźć te złote kawałki, czyli znaleźć swoich idealnych klientów, którzy mogą zostać Waszymi klientami już docelowo. Takimi, którzy płacą i zostawiają pieniądze w firmie. Ot taka analogia. Można byłoby ten prospecting rzeczywiście przetłumaczyć na poszukiwanie klienta, natomiast ja zawsze sobie to tłumaczyłem tak, że prospecting to jest taka dyscyplina, która pozwala handlowcom nie czekać agresywnie na leady i na to, że kiedyś one przyjdą. Uwaga agresywne czekanie na leady wziąłem od Arka Chludzińskiego. Arku, serdecznie pozdrawiam. Czyli handlowcy, którzy siedzą i agresywnie czekają na leady, zazwyczaj nie mają dobrych wyników. Oczywiście handlowcy, którzy wierzą w to, że dział marketingu od tego miesiąca już na pewno zacznie przynosić leady, bo uwaga, są firmy, w których działy marketingu działają bardzo prężnie i nie ma tego problemu, ale są firmy, w których działy marketingu nie działają aż tak potężnie, żeby dowozić leady, które mogłyby zaspokoić potrzeby firmy. Leady, uwaga, to potencjalni klienci, którzy weszli już w jakąś interakcję z jakąś firmą, typu wypełnili formularz na stronie. Więc handlowiec po to, żeby nie czekać na te leady, ma do dyspozycji prospecting, czyli wszystkie typy prospectingu to są to działania, które handlowiec może sobie podjąć sam, siedząc przy komputerze we własnej modle, nie czekając na całą resztę aż te leady się gdzieś tam wygenerują same. Więc krótko mówiąc, prospecting z mojej perspektywy pomaga handlowcowi być niezależnym. Wszyscy dobrzy handlowcy robią pewne formy prospectingu. Dzisiaj sobie trochę o tych formach powiemy. Natomiast tak, teraz trzy kroki do prospectingu, bo od czegoś trzeba zacząć.

Prospecting, ja go dzielę na trzy kroki, dlatego że pierwszym z nich jest w ogóle określenie idealnego profilu klienta. Mi tego często bardzo brakuje. To znaczy próbujemy sprzedać wszystkim, co zazwyczaj się nie udaje. Prospecting jest nieskuteczny. Dlatego określenie idealnego profilu klienta bardzo mocno zawęża te działania, bo też zazwyczaj jest tak, że my mamy pewną propozycję wartości, która jest fajna, ale dla pewnego profilu klienta, zazwyczaj nie dla wszystkich. Dlatego w pierwszym kroku szukamy idealnego profilu klienta. W drugim kroku, jeżeli już mamy ten profil, to trzeba stworzyć listę potencjalnych klientów i ewentualnie wzbogacić ją o pewne dane. Co mam na myśli? Mam na myśli to, że kiedyś miałem okazję targetować firmy produkcyjne z wiatą na posesji dookoła. No i o takie dane można je wzbogacać. Teraz ten punkt drugi to jest oczywiście bardzo dużo metod, dlatego nie wejdziemy w szczegóły, gdzie najprostszą z nich jest po prostu Google. Innymi metodami jest kupowanie baz danych, jeszcze innymi dedykowane narzędzia, które te listy pomagają tworzyć. Jeżeli chodzi o wzbogacanie tych list o dane, to też jest bardzo dużo metod, od praktykanta począwszy przez znowuż specjalistyczne narzędzia, które mogą nam w tym pomóc. Dla przykładu lista potencjalnych klientów, którą obecnie targetuję w swojej własnej firmie, to lista firm produkcyjnych z województwa śląskiego, dolnośląskiego, które mają zatrudnienie powyżej stu osób i mamy o nich informacje co najmniej dwa lata wstecz. Bardzo prosta lista potencjalnych klientów. Dlaczego firmy produkcyjne powyżej stu osób? Bo to jest jeden z kilku profili idealnego klienta w mojej firmie. Wiem dokładnie, jaką mam propozycję wartości dla tych firm. Wiem, co mogę im zaproponować. Wiem, dlaczego powinni skorzystać z moich usług. Mało tego, każdą z tych firm produkcyjnych mogę odesłać do telefonicznej referencji, najczęściej do innej, często podobnej firmy produkcyjnej. Więc w moim przypadku pierwszy i drugi krok wygląda w taki sposób. Krok numer trzy to właśnie moment na prospecting. I teraz trochę o typach prospectingu.

Prospecting-techniki

Absolutnie najbardziej popularnym typem prospectingu od zawsze były zimne telefony, czyli cold calle. Zimny telefon to aktywność, w której podnoszę telefon, dzwonię do kogoś, kto się nie spodziewa, że do niego zadzwonię i próbuję sprawić, że w pełni zainteresowany pójdzie ze mną o krok dalej w procesie sprzedaży, który mam. No i teraz zimne telefony oczywiście również wyniosły się ze Stanów Zjednoczonych, gdzie każdy oglądał „Wilka z Wall Street” i widział, w jaki sposób te zimne telefony tak w praktyce mogą wyglądać, nawet jeżeli nie miał do czynienia ze sprzedażą. W moim przypadku zimne telefony to coś, od czego zaczęła się w ogóle moja kariera w sprzedaży B2B. Dostałem słuchawkę, dostałem listę i zacząłem dzwonić. Próbowałem sprzedać wyspecjalizowany sprzęt IT. Była to ciekawa przygoda. Trwała około trzy miesiące. Natomiast po tych trzech miesiącach na słuchawce zostałem niniejszym awansowany na handlowca, więc historia się kończy dobrze. Natomiast cold calle to po prostu metoda aktywnego wydzwaniania klientów. Myślę, że przez wszystkich znana i generalnie rozumiana, więc nie ma co na to tracić czasu. Drugą metodą, już rzadziej stosowaną przez handlowców akurat, jest cold mailing. Cold mailing zazwyczaj utożsamia się z aktywnością typowo marketingową, natomiast handlowcy z powodzeniem również mogą cold mailing prowadzić. I na przykład poprzedzać cold calle, cold mailingiem, czyli pisać najpierw do ludzi, z którymi chcemy porozmawiać, próbując się umówić na rozmowę, dając im dobry powód, żeby na rozmowę się umówić. Z mojej perspektywy handlowiec, który robi cold mailing, powinien mądrze to ważyć, dlatego że generalnie w godzinę można zrobić pewną ilość telefonów, natomiast co do zasady w samą godzinę ilość tych maili zazwyczaj można robić dużo, dużo większą. Jeżeli ktoś ma bazę klientów, w której te maile okażą się skuteczne, to może być to lepszy sposób niż cold maile. Tak po prostu. Trzecią metodą prospectingu, którą znam, są zimne wizyty. Teraz wszyscy mi powiedzą, ale jak to zimne wizyty, tego się nie robi. No słuchajcie, nie do końca prawda. Ja kiedyś pracowałem z dziewczyną w dziale handlowym, która słucha zresztą tego podcastu, być może teraz o sobie usłyszy, Agi, serdecznie pozdrawiam. Agi to była dziewczyna, która pracowała w moim zespole handlowym w jednej z firm produkcyjnych, i ona mnie nauczyła o co z tymi zimnymi wizytami chodzi. Nie bała się pojechać na niemiecki rynek (ona pracowała na niemieckim rynku) i po prostu wejść do klienta, powiedzieć, w jakiej jest sprawie, dać mu ten dobry powód i w tym samym momencie usiąść z decydentem drugiej firmy, jednocześnie nie przedłużając tego procesu o tygodnie czy nawet miesiące na wydzwonienie, wymailowanie i umówienie terminu. Agi miała dość dobrą skuteczność z tego procesu. Nie bała się tego robić. Była bardzo pewna siebie, dlatego miała dobrą skuteczność na poziomie zimnych wizyt. Ja zimną wizytę rozumiem tak, że jeżeli nie udało mi się dostać innym źródłem, to może spróbuję tym. Kolejną metodą, którą sobie wypisałem, którą znam, już bardziej powszechną i dobrze rozumianą, są wszelakiego rodzaju wydarzenia. Możemy tutaj mówić o targach, możemy tu mówić o różnego rodzaju konferencjach, o wszystkich wydarzeniach, w czasie których są tam nasi potencjalni klienci. To mogą być nawet jakieś śniadania biznesowe, to mogą być otwarte szkolenia. To jest każda okazja na to, żeby spotkać twarzą w twarz swojego własnego, potencjalnego klienta. Wydarzenia te opierają się o umiejętność, która znowuż jest ładnie nazywana przez trenerów sprzedaży networkingiem i to ona pomaga nam i uczy nas, jak podejść do kogoś, jak zacząć rozmawiać i jak dojść do momentu, w którym znowu będziemy w stanie zrobić ten krok dalej. Kolejnym punktem, który sobie wypisałem, jest social selling. To jest tak naprawdę nowa metoda, żeby dostawać się z komunikatem, podobnie jak w cold callu i cold mailu, do swojego odbiorcy. Social selling rozumiem też tak, że mogę do niego napisać „Dzień dobry, piszę do pana, bo…” jednocześnie robię to przez LinkedIn, no i LinkedIn charakteryzuje się tym, że sto procent tych wiadomości jest czytanych. Jednocześnie każdy, kto w social selling wejdzie i spróbuje zrozumieć, czym on jest i jak funkcjonuje, bardzo szybko się przekona, że wiadomości tego typu, jak przed chwilą powiedziałem, na LinkedIn zwyczajnie nie działają. Więc powiedzmy, że social selling jest nową metodą prospectingu, z którą ja osobiście wiążę dość duże nadzieje. Bardzo lubię się bawić w social selling. Jednocześnie social selling jest takim nowym wynalazkiem wśród tamtych dziadków. Ja to traktuję tak, że cold calling, cold mailing to są tacy dziadkowie, którzy sobie siedzą spokojnie na fotelach, trzymając w ręku laskę, paląc, popalając cygaro, popijając je czarną kawą. A social selling to jest takie trzyletnie dziecko, które lata, skacze dookoła, i się przewraca, i bawi się zabawkami, potem bierze zabawkę i uderza nią o ścianę, potem o swoją głowę i się przewraca cztery razy i tak dalej. Tak sobie wyobrażam różnicę między cold callingiem i cold mailingiem a social sellingiem, gdzie Ci pierwsi wydają mi się tacy bardzo dojrzali, wszyscy już mniej więcej wiedzą, o co chodzi, każdy oczywiście ma na to jakiś tam swój własny pomysł, ale ten social selling jest czymś takim nowym, czymś takim, co chcielibyśmy robić, bo to tak fajnie brzmi, jest dużo mądrych szkoleń i może byśmy spróbowali. Jednocześnie mówię o tym, dlatego że znam znowuż kilka firm, które tak mocno skupiły się na social sellingu, że zapomniały, że są też inne metody, które są równie skuteczne lub po prostu skuteczne. Ostatnim punktem, który zawsze mówię na liście metod czy aktywności prospectingowych, jest aktywne proszenie swoich klientów o referencje. Ja nie wiem, czy według zasad książkowych to jest prospecting, czy nie, ale według mojej oceny tak, bo ja nawet niedawno zadałem takie pytanie na LinkedIn, dlaczego handlowcy nie pytają swoich zadowolonych klientów o polecenie się dalej, tak po prostu. No i dotarłem do badań firmy Techradar, które mówią o tym, że mniej więcej osiemdziesiąt pięć procent zadowolonych klientów jest gotowych polecić handlowca czy firmę handlowca, ale ta naprawdę poleca tylko dwadzieścia dziewięć, bo handlowiec nie poprosił. Więc ja te referencje rozumiem w taki sposób, że na przykład tydzień po zamknięciu sprzedaży z moim klientem podnoszę słuchawkę i dzwonię do niego, i mówię, że „Dzień dobry, dzwonię do pana… i jak ta ostatnia transakcja? Wszystko jest okej? Dzwonię do pana, bo ja osobiście bazuję na referencjach w swoim biznesie i czysto niezobowiązująco chciałbym zapytać, czy mógłby mi pan podać kontakty do dwóch, trzech firm, podobnych firm do pana, gdzie mógłbym niezobowiązująco porozmawiać o moim produkcie czy o mojej usłudze”. Czyli znowuż aktywne wyjście handlowca. Nie czekam na marketing, jednocześnie zazwyczaj ma to bardzo dużą skuteczność. Klienci chętnie podają te dane i no klient, który ma referencje, zazwyczaj przechodzi przez lejek sprzedaży trzy razy szybciej od tego, który wszystkie te referencje posprawdzać jeszcze musi i musi się upewnić. Więc podałem Wam sześć przykładowych metod prospectingu. Znowuż każda z nich tak naprawdę to jest materiał na kilka godzin rozmawiania o tym, jak to dobrze robić, na czym się skupić, więc pominę ten temat i jeżeli któryś, jeżeli którakolwiek z tych metod wydaje się Wam szczególnie interesująca, napiszcie do mnie. Stworzę o nim dedykowany odcinek.

Czy opłaca się robić prospecting?

Przyszedł czas na odpowiedź na drugą część tytułowego pytania, czyli czy prospecting jest reliktem przeszłości. Wydaje mi się, że same metody, o których wspomniałem w ramach prospectingu, wyraźnie pokazują, że nie jest, ponieważ jedną z metod jest na przykład social selling, który jest bardzo młody i zdecydowanie reliktem nie jest. Natomiast jeżeli coś reliktem miałoby być, to być może zimne telefony, być może zimne maile. Natomiast oba tematy są trochę różne, więc omówię je po kolei. Najpierw zimne telefony, bo one są bardzo mocno kojarzone z prospectingiem, no i są też chyba najpopularniejszą aktywnością prospectingową, najbardziej znaną. Zimne telefony to jest taka aktywność, w której spróbujcie sobie wyobrazić, jakie emocje budzą się w głowie człowieka, który ma podnieść słuchawkę, zadzwonić do obcej osoby i jej przerwać w ciągu dnia w tym, co robi, próbując porozmawiać o swoim biznesie. Od razu Wam powiem, że to są emocje, które sprawiają, że działy handlowe stają się mistrzami kreatywności w znajdowaniu rzeczy, które można robić, żeby tylko tych cold calli uniknąć. Natomiast sam cold call jako aktywność działa w taki sposób, że jeżeli teraz podniósłbym słuchawkę, zadzwoniłbym do kogoś i powiedział „Dzień dobry, nazywam się Szymon Negacz, dzwonię z firmy Sellwise, chciałbym panu przedstawić ofertę na moje szkolenia”, to najprawdopodobniej po tych pięciu, sześciu sekundach już dawno usłyszałbym, że „Nie, dziękuję, nie potrzebujemy, proszę zadzwonić za rok albo w ogóle nie dzwonić, albo co najlepsze, poproszę o ofertę na maila”. Ludzie tak mówią, tak to działa, natomiast czysto statystycznie, jeżeli zadzwoniłbym do stu osób, nawet w tak zły sposób, to i tak, i tak jedna lub dwie, lub trzy, cztery, będą chciały ze mną porozmawiać o tych moich szkoleniach, bo akurat szukają szkoleń. Tak działa statystyka. Czysto statystycznie ta metoda po prostu ma jakąś skuteczność. Natomiast ona też pokazuje, że nawet jeżeli ktoś się uprze i naprawdę potrzebuje tych nowych klientów, to nawet nie wiedząc, jak dobrze robić te cold calle, może usiąść i zacząć dzwonić do klientów. W ciągu dnia można zrobić sto telefonów, więc w ciągu dnia mogę mieć tych dwóch, trzech, czterech potencjalnych klientów, z którymi mogę rozmawiać. Jeżeli mam proces skuteczny na dwadzieścia pięć procent, to dziennie powiedzmy mogę mieć jednego płatnego końcowego klienta. Natomiast w większości przypadków ta skuteczność jest mniejsza. Natomiast nawet przy tak złym sposobie robienia cold calli, te cold calle po prostu mają jakąś skuteczność. Natomiast odwracając to trochę inaczej, czyli zawężając grupę ludzi, do których dzwonię, dobrze ją badając, zanim zadzwonię, mogę zadzwonić na przykład w taki sposób, „Dzień dobry, nazywam się Szymon Negacz, dzwonię do pana, bo znalazłem pana firmę w Internecie. My zajmujemy się doradztwem, konsultingiem w sprzedaży, pracujemy z bardzo podobnym klientem i w zeszłym roku udało nam się u niego o kilkanaście procent podnieść sprzedaż, chętnie bym panu powiedział, jak to tego doszło”. I to jest lepszy sposób. Wciąż nie jest idealny, bo wiele można byłoby tutaj jeszcze dobrego zrobić, natomiast on na przykład będzie miał już dużo większą skuteczność niż tamten poprzedni, więc być może byłoby to sześciu, siedmiu, być może dziesięciu z tych stu. Więc, krótko mówiąc, cold calle jako aktywność nie są reliktem przeszłości. One wciąż działają. Moim zdaniem skuteczność cold calli zwyczajnie wzrasta, natomiast tych, które mamy, co do których mamy bardzo dobry pomysł, jak je robić, do kogo je robić i z dużą dozą prawdopodobieństwa Wasza konkurencja już tych cold calli tak często nie robi. W związku z tym jest duża szansa na to, że ta skuteczność cold calli będzie wzrastać. Natomiast druga część, czyli cold maile, które potencjalnie reliktem być może już są, gdzie rzeczywiście jest tak, że działy marketingowe wciąż te cold maile robią, natomiast handlowcy od nich stronią. Handlowcy często nawet nie wiedzą, że można cold maile robić w takiej formie. To cold maile rozumiem tak, że mogę znowuż wymyśleć sobie dobry sposób na to, jak te cold maile robić i w godzinę, w którą wydzwaniałem swoich stu klientów czy w parę godziny, przepraszam, mogę wymailować wielokrotnie więcej, więc to aktywność, która jest po prostu tańsza od telefonów. To aktywność, która prowadzi do telefonu, ale ona prowadzi do telefonu, w którym już ktoś, czyli klient, chce ze mną zwyczajnie porozmawiać. Więc stąd ta wyższa skuteczność. Natomiast mam tutaj taki bardzo praktyczny przykład, bardzo konkretny na temat cold maili, który bardzo łatwo Wam pokaże, że to zdecydowanie nie jest relikt przeszłości i zdecydowanie warto się nad tym zastanowić, ponieważ pracowałem w zeszłym roku, dalej pracuję, w takim projekcie małym z firmą z Krakowa, w której pracuje około pięćdziesięciu osób, ta firma ma dziewięciu handlowców i tych dziewięciu handlowców główną aktywność prospectingową, jaką robią w ciągu dnia, to przez około godzinę wysyłają dwadzieścia, dwadzieścia pięć cold maili właśnie, czyli zimnych wiadomości. To są bardzo, bardzo przemyślane wiadomości do bardzo dobrze dobranej grupy. Nigdy to nie jest jedna wiadomość, tylko zawsze co najmniej trzy, często cztery, czasem więcej, w określonych odstępach czasu, wymyślonych wyraźnie z góry i przetestowanych. Oni w zeszłym roku mieli dwanaście osób w swojej firmie, teraz mają pięćdziesiąt, w tym roku planują sto dwadzieścia czy nawet więcej. To znaczy ni mniej, ni więcej niż to, że ta firma rośnie po dwieście, trzysta procent co roku i ta aktywność cold mailigowa jest jedną z ich głównych aktywności, źródłem największej ilości klientów. Więc zawsze, kiedy wydaje nam się, że coś może być reliktem przeszłości, pokazuje się firma, która ma innowacyjną usługę, bardzo fajną usługę, i robi coś, co wydaje się być, nazwijmy to, starodawne, ale robi to w bardzo innowacyjny sposób, naprawdę mocno przemyślany. Więc krótko mówiąc, wśród wszystkich tych metod prospectingowych bardzo zdrowo jest wtedy, kiedy robimy wszystkie po trochu. To znaczy nie mówimy z góry, że dobra, cold maile, cold calle to nie bardzo, to teraz będziemy się bawili tylko w social selling. Bo aktywność, jakby skuteczność tego social sellingu jest różna, gdzie w przypadku cold mailingu i cold callingu ona jest już znana i często przetestowana przez bardzo, bardzo wiele firm. Więc wniosek zamykający dzisiejszego podcastu jest właśnie taki, że spróbujcie wśród tych sześciu metod, o których dzisiaj powiedziałem, spróbować znaleźć jedną taką, której od dawna nie robiliście. Zastanówcie się nad tym, jak w Waszym przypadku ją dobrze robić. Być może poczytajcie na blogach. Być może skontaktujcie się ze mną i potestujcie. Spróbujcie się tym pobawić. A teraz zbierzemy to podsumowanie podcastu.

Podsumowanie

Dzisiejsze podsumowanie nie będzie długie. Powiem o tym, że jeżeli ten podcast Wam się podoba, to główny sposób, w jaki możecie pomóc mi, żeby docierał do większej ilości osób, to skomentować i ocenić go w zakładce podcasty na iPhone czy w iTunes, zostawić tam swój komentarz lub skomentować go, ocenić w którymkolwiek innym źródle, w którym go słuchacie. Od ostatniego tygodnia doszły aż trzy komentarze chyba. Bo tak, Mart napisał, Mart albo Marta, albo napisał, albo napisała: „Mój ulubiony podcast, zawsze z niecierpliwością czekam na nowe odcinki. Nie dość, że to konkretna porcja wiedzy na dobry początek tygodnia, to nie można pominąć faktu, że Szymona po prostu przyjemnie się słucha. Polecam”. Bardzo dziękuję. Jest komentarz od Agi, o której dzisiaj wspominałem w trakcie odcinka, mówiąc o zimnych wizytach, także Agi serdecznie pozdrawiam. Agi napisała: „Super treści z wielu obszarów, tematem są błędy firm rodzinnych”. To dotyczy odcinka czternastego, to istotne. „Tematem są błędy firm rodzinnych, ale to, co mówisz o strategii sprzedaży, sposobie zarządzania, to wartościowe informacje dla osób, które żyją biznesem. W mojej osobistej ocenie to najlepszy odcinek. Skondensowana i usystematyzowana wiedza podana w bardzo przystępny sposób, często pod prąd oklepanym trendom, jak zarządzanie przez cele. Powiem Ci, że rozwalasz innych”. Bardzo mnie to cieszy. I trzeci komentarz, Iwo1222: „Podcast złożony z mięcha, a nie bezsensownego gadania. Lubię słuchać i polecam wszystkim związanym ze sprzedażą B2B”. Bardzo Wam dziękuję za te komentarze. One też sprawiają, że zwyczajnie chce mi się siadać do nagrania kolejnego odcinka. Fajnie byłoby powiedzieć też, odpowiedzieć na takie pytanie, bo ostatnio ktoś mnie zapytał, dlaczego jest mało wywiadów. Był tylko jeden, miało być ich więcej. Jest ich mało, dlatego że powiedzmy, że spędzam bardzo dużo czasu u swoich klientów i zwyczajnie każdy z tych podcastów nagrywam weekendami, często wieczorami, głównie dlatego, że podcast to niestety albo stety taki rodzaj aktywności, do której nagrania jest potrzebna cisza, no a w moim konkretnym przypadku ta cisza jest dostępna w późnych godzinach wieczornych, więc mało wtedy ludzi, którzy chcieliby ze mną rozmawiać w formie wywiadu. Na sam koniec naturalnie zachęcam Was do subskrybowania podcastu. Możecie to zrobić albo w aplikacji, w której go słuchacie, albo na sellwise.pl/nsm jak Nowoczesna Sprzedaż i Marketing. Tam, na samym dole, możecie wpisać swój adres mailowy i ja ten adres mailowy będę wysyłał Wam linki do nowych odcinków. Bardzo dziękuję Wam za wysłuchanie piętnastego odcinka. Serdecznie pozdrawiam, do usłyszenia, Szymon Negacz.